Prowadzę statystyki spalania swojego samochodu praktycznie od dwóch lat i zauważyłem dziwną rzecz.
Przeważnie na ok. 39 do 43 litrów benzyny po mieście przejeżdżam ok. 450km, co daje spalanie na poziomie 8-8,5l/100km, ale w momencie, gdy nie zatankuje przy tych 450km tylko przy przejechanych 500km, spalanie zwiększa się do prawie 10l/100km, czyli ostatnie 50km przejeżdżam na 5l.
Jak przejadę 550km to spalanie rośnie do ~12l/100km, czyli im bliżej pustego baku tym większe spalanie, orientuje się ktoś z was, jaka może być tego przyczyna? Może to normalne, czy jakieś cuda?
edit:
łącze z istniejącym tematem.
JF