Witam. W ostatnim czasie jadąc z prędkością około 60km/h wpadłem prawym kołem(tym od strony pasażera) w dużą dziurę. Było ciemno więc jej nie zauważyłem. Porządnie zatrzęsło tym prawym kołem i bałem się, że coś nawet może urwałem. I teraz mam pewien problem. Niby nic poważnego się nie stało i nic chyba nie urwałem, ale od tego właśnie czasu pojawiło się takie dziwne, nazwałbym to żegotanie w okolicach tego koła. Wcześniej nic nie było słychać napewno. Nie są to takie metaliczne i bardzo głośne odgłosy czy stuki. Ciężko mi to dokładnie opisać. Takie żegotanie może jakby coś trochę było niedokręcone albo coś miało jakiś mały luz. Na równej drodze jadąc prosto a nawet skręcając jest Ok. Nic nie słychać. Jednak po wjechaniu w większą dziurę czy na próg zwalniający( szczególnie na niego) słychać takie żegotanie jak opisałem wyżej.
Najlepsze jest to ,że byłem już na stacji diagnostycznej to sprawdzić i niby jest wszystko Ok. Po badaniu sprawności auta amortyzatory przednie mają sprawność powyżej 70%. Tylne i cała resza też jest ok. Stwierdzono, że wszystko w zawieszeniu pięknie gra. Jednak ja chciałem wiedzieć dlaczego to żegotanie się pojawia, więc udałem się do mechaników (znajomi kolegi). Sprawdzili przednie zawieszenie(sworznie, łączniki stabilizatora i inne rzeczy) i stwierdzili, że wszystko jest Ok. Delikatny luz miał sworzeń wachacza przy lewym kole więc go wymienili, chociaż mówili, że jeszce mógłbym na nim pojeździć trochę. Powiedzieli, że może to jakieś odgłosy mogło wydawać, które przenosiły się też na prawe koło o które mi chodziło. Reszta zawieszenia według nich żadnych luzów nie miała bo dobrze to sprawdzili szarpiąc jego elementy we dwóch. Kazali przetestować, czy to pomoże.
Przyjeżdżam pod dom. Jest tam parę wiekszych nierówności i znowu to samo. Dalej słychać to żegotanie. Masakra. Jadę do nich z powrotem i mówię. Zostawiłem auto na drugi dzień u nich znowu. Zdjęli całego McPerhsona przy prawym kole i wymienili poduszkę amortyzatora, łożysko amortyzatora(bo wcześnie troszkę już szumiało przy skręcie tak jakby tam jakiś piasek się dostał) oraz tuleje gumowe stablilizatora(2 sztuki). Łącznika stabililizatora nie wymienili bo według nich jest dobry i reszta też jest dobra. Zapłaciłem niemało i wyjeżdżam zadowolony, że wreszcie będę miał spokój.
Przyjeżdżam pod dom na nierówności a tu dalej to samo. Wymiana nic nie pomogła. Dalej słychać to jakby żegotanie.
Ręce mi już opadają. Powiedzieli mi jeszcze, że mimo iż amortyzator ma 73% sprawności to mógł przy wjechaniu w tą dziurę dostać jakiegoś podciśnienia i może jego też tak słychać. No ale jak tu wymieniać amortyzator przy takiej sprawności. W dodatku trzeba by wymienić odrazu dwa.
Co o tym myślicie?
Sprawdzaqłem jeszcze nadkole, ale jest dobrze zamocowane i nie tłucze się.
Proszę Was drodzy forumowicze o pomoc w tej sprawie i diagnozie tych ogłosów bo już nie ma do tego nerwów i żadnej innej koncepcji. Co za pech z tą dziurą. Ach te nasze wspaniałe polskie drogi.
Nie znalazłem też na forum, żeby ktoś miał taką przypadłość jak ja.