Ostatnio przerabiałem ten temat, po prostu jakaś maskara. Po jakichś 4 godzinach walki w 2 osoby udało się wyciągnąć te żarówki, oczywiście ręce pokaleczone. Nie wiem kto to wymyślił, jakby nie można było zrobić tych żarówek wkładanych do przodu tak jak pozostałe tylko od dołu.
Ja mocowałem się z żarówką od strony kierowcy, mój ojciec od strony pasażera. Pierwsza rzecz to skonstruowanie klucza (torx), który tam podejdzie. My zrobiliśmy to z klucza płaskiego oczkowego, w to włożyliśmy torxa w postaci bita i to okręciliśmy taśmą tak, żeby się to trzymało. Oczywiście trzeba wymacać ręką tą śrubkę od żarówki, włożyć jedną ręką klucz, no bo dwie w życiu tam nie wejdą, nacelować i przekręcić. Obrót rzeczywiście nie jest duży. Z tym poszło dość szybko. Cała walka to wyciągnięcie oprawki z żarówką. Od strony pasażera dostęp jest rzeczywiście tragiczny, ale u mnie w 3.0 od kierowcy też nie jest łatwo, bo nie ma tam akumulatora, który można wyciągnąć tylko obudowa komputera, bezpieczników.
Od strony kierowcy udało mi się to wyciągnąć ruszając oprawka na prawo i lewo, podważając paznokciem za takie wypustki, skrzydełka w oprawce. Trzeba tylko uważać, bo jak się popchnie te skrzydełka to oprawka zakręca się z powrotem i trzeba znowu torxem odkręcać. Jakimś cudem po tym podważaniu wyszła.
Po stronie pasażera jednak był dramat. Próbowaliśmy ten patent z kropelką, ale nic z tego nie wyszło. Ostatecznie zastosowaliśmy patent ze śrubką, który ktoś opisywał w którymś z wątków i powiem, że chyba ten patent jest najskuteczniejszy. Cała sztuka jednak w tym, żeby jedną ręką (a nawet dwoma palcami, bo trzy raczej nie wejdą) włożyć tam śrubkę (chyba 6 albo 8, taka na którą wchodzi nakrętka 10), postawić ją pionowo, nacelować na otwór z torxem i ją trochę wkręcić. Jak to się już uda to tylko wystarczy poruszać na boki i oprawka wychodzi.
Na koniec operacji zastosowaliśmy patent na przyszłość, który też ktoś opisywał, że przepaliliśmy dziurki w oprawce i nałożyliśmy na nie kółka od kluczy, dzięki czemu w przyszłości będzie już łatwiej przekręcić kołka i za nie pociągnąć.
Satysfakcja jest, ale jakaś paranoja jak to ktoś wymyślił.
W pewnym momencie już mieliśmy zamiar zdejmować lampy, no ale jeszcze się trochę pomęczyliśmy i się udało.