Jakichś dużych dylematów to tutaj nie ma przecież. Jeśli następca XP ma być o podobnych parametrach użytkowych, to u Citroena jest tylko C4 Picasso, czy też teraz to już chyba C4 Spacetourer (a, tak sobie nazwę zmienili...)
Oczywiście jeśli godzimy się na silniki typu 1.2PT czy 1.6HDI.
Bagażnik w C4P (krótkim) jest praktycznie taki sam, chociaż z miarką jest ciut mniejszy, jeśli ktos miał wymierzone co do centymetra to może sie zdziwić. Wersja GP ma zauważalnie wiekszy bagażnik, tutaj nie ma dyskusji.
XP jako konstrukcja nalezy do przeszłości, prostota to zaleta, ale i wada (słabe wygłuszenie, lampy H4, itd).
Ale taki problem dotyczy wszystkich aut, każde nowsze będzie napakowane elektroniką i wyświetlaczami. Więc nie ma co się na to oglądać, tylko brać takie które ma to co chcemy. Tak jak wbudowana nawigacja np średnio mnie przekonuje, tak kamera cofania czy inne BT do telefonu powinny być praktycznie obowiązkowym wyposażeniem.
Jeśli ma to być auto o funkcjonalności XP (miejsce w środku), ale mające lepiej i wiecej, to również mocno patrzę w kierunki Forda, chociaż bardziej S-Maxa niż Galaxy. Trzeba jednak pamiętać że to tak naprawdę auta o segment większe, bardziej w kierunku śp. C8.
Tak naprawdę trzeba sobie tutaj odpowiedzieć na pytanie czy szukamy takiego auta dlatego, bo potrzebujemy przestrzeni dla pasażerów i bagażu, czy tylko dlatego że XP było fajne, i chcemy cos podobnego.
Bo jeśli nie ma realnej potrzeby na posiadanie autobusu (np dzieci urosły i poszły na studia ;-) to może warto się rozejrzeć w kierunku innymi niż van. Chociaż sam się łapie na tym - jeżdząć różnymi nowawymi autami np z wypożyczalni - że nie odpowiada mi auto do którego trzeba wsiadać w kucki i ma małą przednią szybę ;-)
I jeszcze w kwesti kosztów XP. Chyba nie nalezy patrzeć w ten sposób, że trzeba wyłozyć parę tys i to połowa wartości auta więc nie bardzo. Auto trzeba trzymac sprawne, i nie da sie tego zrobić taniej niż.... Jeśli mamy auto o dość niskiej wartości, to koszty regularnych napraw są procentowo spore i nie da sie tego przeskoczyć, chyba że zaczniemy pakować badziewne tanie części. A przecież ostatecznie chodzi o to żeby w aucie wszystko grało i można było bez obaw jeździć. Żeby sobie poprawić humor, trzeba po prostu pamiętać o tych wszystkich wcześniejszych latach gdy nie wkładało sie w auto ani złotówki. Oczywiście najlepiej trafić tak żeby sprzedać przed 'inwestycjami'. Ale w przypadku XP można w ciemno powiedzieć że już za późno, nawet dla tych najmłodszych ;-)
U mnie wyszło ostatniej jesieni całkiem grubo, trochę się zbiegło, a trochę robiłem przy okazji, zeby mieć z głowy - sprzęgło, rozrząd, pasek i rolki osprzętu, tarcze i klocki, tuleje wahaczy, a na osłodę jeszcze nowe zimówki. Ale ja potrzebuję auto w które mogę wsiąć i przejechać 1500km bez obawy że mi cos pierdyknie, bo odkładałem naprawę. Po cichu liczę, że uda mi się podmienić auto najpóźniej do zimy, więc jakichś dużych kosztów, poza planowym przeglądem, to sie nie już raczej nie spodziewam.